Asante sana! - Dziękuję bardzo! 3/3
Po zjedzonym toście z bananem, popitym herbatą z mlekiem (chaj) wyruszyliśmy w podróż do brzegu oceanu. Od razu zaczęli zaczepiać nas tubylcy! Jeden z nich mianował się na naszego przewodnika po rafie koralowej. Co ciekawe "kapitan" znał parę słówek po polsku. Tak więc przy odpływie, oblani słońcem zaczęliśmy poszukiwania ogórka, jeżowca, ośmiornicy, rozgwiazdy i innych mieszkańców oceanu. Niesamowitym uczuciem było trzymanie na dłoni jeżowca, który jak się okazało cały czas się ruszał!
Kto by pomyślał, że w grudniu będę prażyć się na słońcu do czerwoności i to jeszcze przy oceanie indyjskim? W tym momencie ogarniała mnie wdzięczność i szczęście za właśnie ten czas.
Mombasa to miejsce typowo turystyczne więc często zaczepiano nas dla biznesu. Mimo to, biały piasek na plaży, wielbłądy, ptaki, rafa, fale urzekły mnie swoją prostotą. Woda była taka ciepła! Wtedy zrozumiałam co ludzie mają na myśli mówiąc, że Bałtyk jest zimnym morzem.
Sylwestrowa noc pośród fal oceanu!
Tak, bo to właśnie tutaj spędziłam sylwestrową noc. Ze względu na godzinę policyjną, plażę musieliśmy opuścić wcześniej, jednak i to nie przeszkadzało w radosnym świętowaniu. Fale niosły nas ze swoim prądem i energią.
Ciekawostki
1) Wiedzieliście, że większość Kenijczyków mieszkających przy oceanie nie potrafi pływać?
Boją się wchodzić do wody. Kiedy pytałam dlaczego, mówią, że wielu ich przyjaciół utonęło, dlatego wolą nie próbować swoich sił w tej dziedzinie. Często więc siadają na piasku i podziwiają piękno natury, jednak na odległość.
2) Rażącym dla mnie widokiem był ogrom białych mężczyzn (często starszych) zabawiających młode Kenijki. Dowiedziałam się, że w tym regionie (typowo turystycznym) jest wiele samotnych matek. "Muzungu" przyjeżdżają tutaj pobawić się przez tydzień, uwodzą młode kobiety, które często biedne, licząc na lepsze życie i pieniądze, oddają siebie. Po czym zostają same z dzieckiem, bez niczyjej pomocy. To tutaj pierwszy raz spotkałam się z ogromną ilością bilbordów nawołujących do zabezpieczania się podczas stosunków seksualnych ze względu na zagrożenie zarażenia się chorobą HIV.
Polak potrafi!
Kupując szampana w super markecie, stojąc w kolejce do kasy dostrzegłam grupę białych, którzy mówili jakby w bliskim dla mnie języku. Nie mogłam uwierzyć, że to język polski! Dlatego też nasłuchiwałam ich dość długo, zanim złożyłam życzenia z okazji nowego roku!
Pierwszy raz od 4 miesięcy zobaczyłam tu innego Polaka nie licząc Kuby, księdza Jana i księdza Henryka!
Następnego dnia scrolując tablicę na facebooku zwróciłam uwagę na post jednej z organizacji non profit prowadzonej przez Polaków w Kenii. Pamiętałam z prelekcji na południku zero, że ich ośrodek znajduje się gdzieś niedaleko Mombasy.
Sprawdziłam ich lokalizację.
Okazało się, że dzieli nas tylko osiem kilometrów!
Wtedy zaświeciło światełko i wszystko połączyło się w całość!
Aha! Przecież wczoraj widziałam ich w kolejce w super markecie! Nie myśląc zbyt długo postanowiłam napisać do nich wiadomość, a raczej prośbę o możliwość spotkania. Na co się zgodzili!
Spakowałam więc plecak, wsiadłam w tuk tuk i pojechałam. Robert czekał już na mnie przy drodze.
Miejsce, w którym znajduje się otwarty dom fundacji Kenya Asante Sana jest niesamowite!
Środek wioski pełnej zieleni, a tuż obok ocean.
Jak sami mówią, miejsce jest zawsze otwarte na drugiego człowieka. Spotkałam tam wielu serdecznych Polaków, którzy również przyczynili się do powstania tego małego dzieła.
Rozmów nie było końca. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami i odczuciami związanymi z pomocą w Kenii. Choć krótkie, to jednak piękne odwiedziny moich rodaków przypomniały mi po raz kolejny, że ograniczenia są tylko w naszych głowach i że warto odważyć się być dobrym!
Dominika
![]() |
jeżowiec :) |
![]() |
obumarły jeżowiec |
http://pomagamywkenii.org.pl/
OdpowiedzUsuń