Iść za głosem serca - czyli powrót do Kenii
"moje serce jest w Kenii" - tak brzmiały ostatnie słowa wypowiedziane 1,5 roku temu tuż przed moim wylotem do Polski po rocznej posłudze na wolontariacie w Kenii Od tego momentu ciało próbowało dostosować się do polskiej rzeczywistości, a serce ciągle wybijało afrykańskie rytmy. Mimo silnej chęci powrotu, wspomnienia z wolontariatu zaczęły nabierać szarości, a wszystko co przeżyłam stało się mgliste niczym sen. Nieustające pytania w głowie - walka między sercem a rozumiem... Gdy rozum zadawał pytania o sens, serce wybijało mocniej rytm kenijskiej codzienności, za którą przecież tak bardzo tęskniłam. Obserwując w Polsce ludzkie rozterki związane z tęsknotą za tym co tak kochają, postanowiłam kupić bilet lotniczy i wrócić do miejsca, które pokochałam. Nie mogę przecież wzdychać do końca życia za czymś, nic nie zrobić z pragnieniem... Lecę! Wysiadając z Flixbusa na lotnisku w Berlinie czuję ogromny stres. Jadę sama spowrotem do miejsca, które zostawiłam, wydaje się wieki temu!